Myślisz, że twoje ulubione kategorie na stronach porno są chore i niewątpliwie nadajesz się do leczenia? Ten artykuł otworzy ci oczy na to, co to znaczy mieć naprawdę nasrane we łbie.
Pod tą groźnie brzmiącą nazwą kryje się pociąg do niemowlaków i pampersów. Ale spokojnie, nie jest aż tak źle – nie chodzi tu o pociąg do dzieci jako takich, ale o rodzaj zaburzenia, w którym satysfakcję seksualną osiąga się poprzez udawanie dziecka. Osobników z tą dewiacją kręci przewijanie, karmienie butelką oraz inne atrakcje zapewniane niemowlętom.
Zazwyczaj widok krwi nie jest miły dla ludzkiego oka, ale są wśród nas tacy, których nic tak nie kręci jak krwawiąca rana. Dla członków sadomasochistycznego klubu Black Rose (mało oryginalna nazwa) wstępem do masowej orgii jest wzajemne dźganie się ostrymi przedmiotami i napawanie się widokiem spływającej krwi.
Według najnowszych danych aż jedna tysięczna ludzkości ma bardzo specyficzny fetysz – kręcą ją pachy. Człowiek przejawiający ten pociąg marzy o penetracji pachy, najlepiej porządnie porośniętej włosami. Anal nie wydaje się przy tym taki dziwny, prawda? Pachwinowi fetyszyści lubią przebywać na siłowniach, gdzie namiętnie wąchają zapach potu. Aby nie paść ofiarą takiej osoby należy przycinać włosy pod pachami. Dlaczego? Otóż obiektem zainteresowania wspomnianego fetyszysty są albo zarośnięte, albo całkowicie wydepilowane pachy. Przystrzyżone nie kręcą nikogo.
Ludzi ogarnięci balonizmem (przyznajemy, nazwę wymyśliliśmy sami) kręcą, jakże by inaczej, dmuchane baloniki. Jeden z ochotników, który zgłosił się do badania w węgierskim centrum zdrowia psychicznego, tak opisał swoje przeżycia: „Rozbieram się i pozwalam, by baloniki przesuwały się po moim ciele elektryzując każdy włosek, po czym dość szybko następuje rozładowanie seksualne”. Ponoć przyczyną tej dewiacji jest smutne wspomnienie z dzieciństwa, gdy rodzice, mimo próśb dziecka, nie kupili mu balonika. Wniosek jest prosty – chcesz mieć zdrowe dziecko, kupuj mu baloniki (np. pod cmentarzem).
Jedną z okrutnych form tortur jest rażenie prądem genitaliów przesłuchiwanej osoby. Zadziała to na większość ludzkości, ale znajdą się tacy, którzy będą błagać o więcej…
Jeśli facet kolekcjonuje damskie obuwie, spędza godziny między pudłami, chwali się nimi, całuje i przytula, to znaczy, że jest owładnięty retyfizmem, czyli pociągiem do butów. Jeśli robi to kobieta, to… nic nie znaczy. Jest absolutnie normalna.
Jeśli większość z nas chętnie dałaby się przywiązać do łóżka gustowną apaszką, to meryntofil chce być krępowany bandażami niczym mumia i dodatkowo unieruchamiany taśmą klejącą. Do szczęścia potrzeba mu tylko małego otworu na oddychanie (ewentualnie na coś jeszcze).
Pamiętacie niedawną seksaferę z zoo i posłanką w roli głównej? Okazuje się, że oglądanie kopulujących zwierząt naprawdę może być groźne… Przynajmniej tak twierdzą niektórzy naukowcy i dodają, że jedna setna społeczeństwa lubi być traktowana w sypialni jak zwierzę, czyli np. gdy się na niej jeździ wierzchem. Uprawianie seksu w stroju królika też zalicza się do pseudozoofilii.
Pociąg do kobiet w gorsetach ortopedycznych, bandażach i z kończynami na wyciągu. Ulubiona książka każdego szanującego się frakturofila to album „Miasto połamanych lalek” autorstwa Romaine Slocombe’a, która zawiera dziesiątki zdjęć skąpo ubranych Japonek w trakcie pobytu na oddziale ortopedycznym.
Dwumetrowych kobiet nie ma tak wiele na świecie, co nie znaczy, że nie mają one swoich miłośników. Niejaka Queen Adreena (zwana też Queen Kongiem) ma 191 centymetrów wzrostu i waży 145 kilogramów, a otrzymuje codziennie do 50 listów od zakochanych w niej makrofilów. Specjaliści twierdzą, że skłonność do takich kobiet ma swoje korzenie w dzieciństwie mężczyzny, kiedy jego sporych rozmiarów matka wydawała mu się najpiękniejszym stworzeniem na świecie.
Agalmatofil marzy o kamiennym posągu kobiety w swoim łóżku. Tylko tyle i aż tyle.
To się dopiero nazywa kochać przyrodę… Ludzie owładnięci dendrofilią uwielbiają spacery po lesie i jeżdżenie gołym tyłkiem po korze drzewa. Penetrowanie dziupli też wchodzi w grę (po uprzednim sprawdzeniu, czy nie ma w niej gniazda szerszeni).
Według seksuologów od 10 do 15 procent mężczyzn jest morfofilami, czyli miłośnikami bardzo otyłych kobiet. Co więcej, liczby te mogą być zaniżone, gdyż nasze naturalne ciągotki są zagłuszane przez propagowanie szczupłych i wysportowanych ciał bez grama zbędnego tłuszczu. Kult dorodnej dziołchy bierze się z odległych czasów, kiedy „pulchność” kojarzono ze zdrowiem i umiejętnością wykarmienia potomstwa. Myślenie to jest do dziś obecne w prymitywnych kulturach, a dietetyka lub trenera fitnessu uznano by tam za bluźniercę, którego trzeba czym prędzej ukamienować, żeby nie zaraził swoimi poglądami reszty plemienia.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą