Wielka księga zabaw traumatycznych CXXVII
Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
KARUZELA
Głębokie przedszkole, cudowny etap łączenia się w bezsensowne grupy, grupki i inne kupki. Atrakcja dnia - wypuszczenie szarańczy na plac zabaw. Mieliśmy tam parę standardowych zabawek - wiadomo, zjeżdżalnia, trapezik, huśtawki i taki tam szajsik. Była też karuzela - stara, zakładam się, że sprzed czasów najstarszych Indian: metalowa, zardzewiała, rozklekotana i z zerowymi zabezpieczeniami. Nietrudno zgadnąć, że zawsze ścigaliśmy się, by zająć jedno z czterech raptem miejsc, jakie oferowała owa karuzela - kto nie zdążył, czekał w dłuuuugiej kolejce, a kto szybko biegał, tryumfalnie wciskał się w z lekka podpróchniałe siedzisko i dawaj. Kiedyś udało mi się pobiec tak szybko, żeby wskoczyć na ostatnią wolną miejscówkę i dopiero, kiedy karuzela nabrała szybkości, zorientowałam się, że jestem otoczona przez trzy panienki, z którymi się raczej nie lubiłam. Ale co tam, ważne, że jestem na karuzeli, która nabierała prędkości... nabierała... nabierała... a mnie proporcjonalnie szybko obiadek podchodził do gardła. Laski karuzeli nie zamierzały zatrzymywać z mojego powodu, więc podjęłam dramatyczny krok i skoczyłam. Tu miałam szczęście. Jako rezolutne dziecko, odczołgałam się kawałek.
"Our culture runs on coffee and gasoline, the first often tasting like the second."
"Nasza kultura napędzana jest przez kawę i benzynę, przy czym ta pierwsza często smakuje jak ta druga."
Edward Abbey
***
Wiadomość z ostatniej chwili: Ministerstwo Kultury ciągle istnieje...
***
Kiedyś, gdy Polak emigrował do Francji, to pisał polonezy i sonaty, dawał wykłady na Sorbonie, czy zakładał "Kulturę". Teraz zakłada kolanka i wykłada kafelki. O tempora...
***
W radiu co jakiś czas leci utwór "I like Chopin", bodajże Włocha Gazebo. Słyszę go znacznie częściej niż stwierdzenie: "Lubię Szopena."
Czy wiesz jak korzystać z takiej toalety?
Jeśli nie to zapoznaj się z bardzo przyjazną instrukcją obsługi:
Jak używać indyjskiej toalety.
"Tak właśnie to robimy. To prosty i czysty zwyczaj, który łatwo naśladować. Powodzenia!"
"Kucnij nad toaletą.Stopy mocno oprzyj po obu stronach."
"Nuć melodię, baw się tak, jak lubisz."
"Zrobione? Przybliż prysznic do swojej pupy. Naciśnij, aby wypuścić strumień wody. Trzymaj tak długo, aż wszystkie nieczystości zostaną spłukane.
Uwaga: używanie wody jest bardziej higienicznym sposobem na wyczyszczenie siebie.
Ale jeżeli już musisz użyć papieru toaletowego, wyrzuć go potem do kosza, A NIE DO TOALETY (może zatkać rury)"
"Jeżeli brakuje bieżącej wody, użyj wiaderka i kubka do nabrania wody.
Opróżnij go z całą siłą w kierunku swojej pupy."
"Wodę z wiaderka wylej z całą siłą w dziurę, aby spłukać wszystkie nieczystości"
Dziękujemy.
To miejsce będzie czyściejsze z ludźmi takimi jak Ty dookoła.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą