Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wspomnienia ze starego kamasza

29 668  
5   24  
Kliknij i zobacz więcej!Misiek666 to taka nasza bojownicza "kobieta pracująca", bo okazało się, że i w naszej dzielnej armii służył kilka lat. Miś w wojsku? Bez sensu... ;) A, że tam, gdzie jest Misiek666 nie może być normalnie, to sobie poczytajcie...

W jednym z naszych warszawskich WKU służył oficer w stopniu porucznika o wdzięcznym nazwisku Jarzyna. Zajmował się wyciąganiem za uszy chłopaków, co to na tyle jeszcze zdecydowane jeszcze nie były, co by do armii wstąpić, onuce nawinąć i z kałacha do tarczy papierowych nieco ponapieprzać... jednym słowem przekonywał chłopaków do wstąpienia w szeregi oficerskiej braci. Czyli wyższych szkół wojskowych ...

Porucznik ów pracował byłby sobie nadal zapewnie spokojnie dopóty, dopóki nakazem komendanta jednej z WKU jego sierżant administracyjny nie zamówiłbył nowych tabliczek info, które miały się pojawić na drzwiach wszystkich pokoi w danym WKU coby interesant wiedział gdzie i u kogo co załatwi.

Jarzyna tak jak reszta otrzymał nową tabliczkę na drzwi swe wejściowe do gabinetu swego, ale z niewiadomych przyczyn jakoś ilość interesantów jego od tego momentu była się zmniejszyła ...

Cóż się dziwić mój szczypiorku. Tabliczka co prawda była piękna. Miedziana. Czcionka czysta, przezroczysta ... niemniej jednak napis na drzwiach brzmiał :

Por. Jarzyna

Dodam jeszcze, ku pokrzepieniu serc, że sąsiadem Jarzyny (drzwi w drzwi) był chorąży Wróbel, który zapewne obecnie zostałby poddany intensywnym badaniom na obecność wirusa ptasiej grypy, gdyż w owym czasie jego tabliczka brzmiała:

Chor. Wróbel

Oczywiście życzliwi koledzy dopisali flamkiem już następnego dnia "Y" przy stopniu ...


* * * * *

Na ostre strzelanie jeździlim z WKU gdzieś pod Pomiechówek. Lato było. Słoneczko grzało. Dzień piękny. Wyjechalim całom kadrom na rzeczone napierdzielanie do tarcz papierowych. W dniu tym chyba... o ile dobrze pamiętam byłem już w szarży starszego kaprala. Znaczy się trzy belki na każde z ramion mi upadłszy. Na strzelanie wybralim się wehikułami wojskowymi. Znaczy się się żołnieży zapakowalim w Żuka. A kadra pojechała swoimi samochodami. A ja z moim kolegą kapralem (ziomalem) wybraliśma się jego bolidem marki Fiat 126 Pyy. Dojechalim na strzelnicę. Młodym urządzilimy ostre strzelanie, a potem jak amunicji trochę zostało, samim się pobawilim w strzelanie do puszek, gałęzi, drzew... etc...

Nie, żebym się chwalił, ale moje obecne sukcesy w HL2 DM zawdzięczam temu, że kałach mi nie obcy i poniżej 47/50 nie schodzę. Z krótkiej (np. P-64) prędzej upoluję gościa, rzucając w niego bronią niż strzelając, ale z mojego ulubionego AK-47 ... no cóż .. jak go już mam w łapie .. a Ty jesteś 100-150 metrów ode mnie... i biegniesz szybko... bardzo szybko... w następnej chwili będziesz frunął... bo dodam Ci skrzydeł... daleko nie uciekniesz.

Anyway ... pobawilim się ... postrzelalim ... młodzi na bazę wrócili .. kadra też ... a my we trzech zostalim z naszym sierżantem... co by łuski pozbierać ... porządek qrna musi być ...

Pozbieralim .. sierściuch nasz zapakował się w swoje Uno, my w naszego bolida i wracamy. Sierściuch nas odsadził. Jadziem se lasem... a tu nagle silnik robi .. YKHHH ... EKHHH... BLEEE... i padł ...

Wyszliśma z bolida. Tomaszek go obadał, posprawdzał wszystko dokładnie i wydał diagnozę :

- Co jest Qwa !! do Ch... Pana ??

Ręcę załamawszy, bo od miasta nas ze 40 kilosów dzieliło, a zmrok się zbliżał, zaczęliśmy myśleć o alternatywach. Tomaszek jeszcze kolejny raz obadał swój wehikuł i tako rzecze :

- Misiek !!! ... Qrwa nie uwierzysz.... ale zapomniałem zatankować ...

Sytuacja się nieco rozjaśniła. Pytam:

- Kanister masz ?
- Mam !
- To dawaj ... napierdalam z powrotem na strzelnicę. Przecież to regularna jednostka. Muszą mieć bazę samochodową... a Ty tu siedź tu na dupie i czekaj ... (FYI komórek wtedy niebyło !)

Tomaszek mi karnistra 10-tkę dał. Uderzyłem w spacer. Pół godziny później byłem na jednostce. Wartownicy mnie znali, więc od razu wpuścili bez szemrania. Spytałem o park maszyn i zostałem pokierowany. To była chyba sobota. Nie powiem... ale juz byłem lekko wqrwiony sytuacją. Wpadam na bazę. Młody jakiś służbę trzymał. Od progu krzyczę :

- MŁODYYYY !!! Byliśmy tu u Was na strzelaniu. Paliwa potrzebuję !! Z pięć litrów !! Ale migiem bo nas stary zajebie jak przed 22:00 nie wrócimy !!!

Młody jak to młody .. kanister zabrał .. pogalopował ... wrócił siakieś 10 minut później ... opierdol fachowy zebrał ... ale się spisał. Kanister chlupał uroczo swoją zawartością ...

Chwyciłżem kanister i z buta z powrotem. Miał nalać 5 litrów ale nie pożałował i czułem, że bańka była pełna. Przejdźcie się ze 8 kilometrów z pełnym 10 litrowym kanistrem w lato .. w butach wojskowych i moro... to będziecie wiedzieli o co chodzi ...

Siakąś godzinę później docieram na miejsce. Tomaszek zrezygnowany siedzi w rowie. Bolid na poboczu. Padam obok niego rzucam mu kanister. Przypalam szlugara....

Tomaszek odszpuntowuje .. już ma nalewać ... waha się ...

- MISIEK!!!!!!
- Czego qrwa !! UMIERAM !!!
- To nie jest benzyna !!!!
- COOO ?
- Przyniosłeś kańkę bimbru !! IMHO ze 70 % !!!!


C.D. być może N.

Oglądany: 29668x | Komentarzy: 24 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało