Trafili mi w końcu z lekami i dawkami. Przespałem całą noc, nawet coś mi się śniło. W szpitalu nie jest źle, może wciąż denerwuje mnie poranna gimnastyka - nigdy nie byłem tytanem sprawności - tu się czuję jak Leszek Blanik, może dlatego na zajęciach z art terapii wciąż maluję orangutany jako zwierzęta, które mnie charakteryzują.
Trudno stwierdzić, czy chowają się ze strachu, czy po cichu planują, jak wykończyć swojego właściciela i przejąć władzę nad światem. Tak czy inaczej lepiej nie odwracać się do nich plecami i stale kontrolować, co robią.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą