Jeszcze kilka tygodni temu Laura z nadzieją pisała o czekającym ją leczeniu. Kiedy trzy dni później zmarła, znajomi zrobili niecodzienny gest, aby pożegnać ją najlepiej jak potrafią.
Dla Laury Hillier, młodej, pełnej marzeń dziewczyny, białaczka szpikowa była jak wyrok
18-latka z Kanady nie zamierzała się jednak poddawać. Czekała wiele miesięcy na przeszczep komórek macierzystych, który był dla niej dużą szansą. Dawcę udało się znaleźć w lipcu, ale dziewczyna musiała jeszcze czekać na wolne miejsce w szpitalu - ten nie dysponował odpowiednią ilością łóżek.
W międzyczasie dziewczyna przeszła wycieńczającą chemioterapię
W kolejce przed nią znajdowało się tak wielu pacjentów, że sami lekarze przewidywali przynajmniej kilka miesięcy czekania. Oczywiście można było to przyspieszyć i udać się na leczenie do USA - to wymagałoby jednak gigantycznych nakładów finansowych. Rodziny nie było stać na jednorazowy wydatek wynoszący prawie 400 tys. dolarów.
W sierpniu dowiedziała się, że łóżko się znajdzie lada moment i żeby jeszcze trochę wytrzymała. Laura trzymała się dzielnie, aż do listopada - wtedy choroba dała się mocno we znaki. Dziewczyna straciła przytomność, nie była też w stanie samodzielnie oddychać.
Sytuacja unormowała się w styczniu tego roku - wypisano ją ze szpitala i zaplanowano dalsze leczenie. Wszystko wskazywało na znaczną poprawę stanu zdrowia Laury.
16 stycznia dziewczyna napisała, że jest bardzo szczęśliwa będąc w miejscu, w którym się znajduje. Podziękowała również na Facebooku wszystkim znajomym za okazane jej zainteresowanie, które odczuwała każdego dnia, mimo faktu, że jej życie towarzyskie skończyło się już prawie rok wcześniej.
Dzień później pojawił się nawrót choroby. 19 stycznia jej rodzina poprosiła wszystkich o modlitwę, bo stan dziewczyny był krytyczny. Lekarze widzieli, że Laura usilnie walczy i próbuje przeżyć. Niestety nie udało się i 20 stycznia zmarła w otoczeniu rodziny.
I teraz wracamy do momentu, który przykuł uwagę całego świata
Znajomi z przedszkola, szkoły czy ulicy wraz z najbliższą rodziną postanowili pożegnać ją w taki sposób, jakiego chciałaby Laura. Wszyscy na pogrzebie pojawili się ubrani na fioletowo - ulubiony kolor 18-latki.
Najwięcej emocji wzbudziła jednak trumna, na której każdy pozostawił po sobie krótkie wspomnienie z nią związane. Zdjęcie z uroczystości opublikowała na Imgurze jedna z jej przyjaciółek, aby wszyscy mogli poznać jej historię.
Obecnie rodzina Laury rozpoczęła zbiórkę pieniędzy, aby pomóc osobom, dla których jedyną szansą jest leczenie za granicą.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą