Sahara. 50'C, slonce w pelni. Idzie facet, wzdycha, jeczy, przeklina pod nosem, "Jaaaaak mi sie chce pic! Oddalbym zycie za chocby odrobine wody!" i tak idzie idzie jeszcze pare minut i nagle widzi przed soba budynek, podchodzi blizej, przeciera oczy, a tam znajomy napis "BAR", ostatnimi silami wbiega do srodka i drze sie 'Boze! Kto was tutaj zeslal?!? Ratujecie mi zycie!!!"
-"Co podac" - Pyta jeden z pracownikow
-"Piec litrow Coli prosze!"
-"Niestety, nie mamy Coli"
-"To piec litrow, no nie wiem! Fanty!"
-"Niestety nie mamy Fanty"
"No to k*** 5 litrow wody mi dajcie, błagam!"
-"Niestety nie mam wody"
-"To co macie?"
-"Mamy bigos!"
-"Co podac" - Pyta jeden z pracownikow
-"Piec litrow Coli prosze!"
-"Niestety, nie mamy Coli"
-"To piec litrow, no nie wiem! Fanty!"
-"Niestety nie mamy Fanty"
"No to k*** 5 litrow wody mi dajcie, błagam!"
-"Niestety nie mam wody"
-"To co macie?"
-"Mamy bigos!"