Mam chwilę wolną o poranku to Wam napiszę, krótką historyjkę. Do kawki.
W ostatniej klasie szkoły średniej naszą zgraną paczką stwierdziliśmy, że tego ostatniego Sylwestra jako ludziki z jednej klasy spędzimy wspólnie. Oczywiście nie wszyscy. Ale z 15 osób się zebrało. Miało być na bogato i przynajmniej wyjazd na 5 dni. Zaklepaliśmy sobie wcześniej fajną chałupę w Murzasichlach i teraz tylko wystarczyło czekać i jechać.
Do mojej klasy chodził między innymi mój kumpel Grzesiek, z którym znaliśmy się jeszcze z podstawówki. Świetny gość. Dusza towarzystwa. Mądry, oczytany. Taki typ co mógłby w tym czasie mieć każdą babkę z klasy, którą by chciał. Ale Grzesio w tym temacie był oszczędny do tego stopnia, że zaczęliśmy już podejrzewać, że jest z gatunku luziowych.
Grzesiek miał hobby. Wszędzie latał ze swoim Zenitem i pstrykał fotki. Lubił to. I tu istotna część tej opowieści - był synem bardzo znanego polskiego pisarza SF. Znanego nie tylko w kraju. Uwielbiałem do niego wpadać, bo dom był cały w książkach i zawsze mi coś wcisnął żebym sobie przeczytał.
W roku kiedy Grzesiek miał skończyć 18 lat, jego ojciec został zaproszony do Japonii na jakieś sympozjum poświęcone literaturze SF, a zaprosił go wydawca, który zdecydował się na publikacje jego książki. Ojciec wrócił z Japonii i wręczył Grześkowi prezent z okazji 18 urodzin. Wydał chyba na to całą swoją gażę. To był (ręki sobie nie dam uciąć) chyba jakiś Canon z serii t. W każdym bądź razie wtedy wysoka półka. Grześkowi opadła szczęka i oczywiście dostał na punkcie tego aparatu pierdolca. Podejrzewam, że jak by mi dzisiaj ktoś zafundował EOS-a 5D, to też bym dostał na jego punkcie pierdolca. Grzesiek praktycznie się z nim nie rozstawał.
Nadeszła jesień i raptem wpada do mnie kumpel Krzysiek i mówi:
- Stary!! Nie uwierzysz!!! Grzesiek ma dziewczynę!!!
Faktyczni ostatnio coś go rzadko widywałem. Ale myślałem, że lata gdzieś i pstryka. Nawet w Łazienkach, go kiedyś milicja przetrzepała, bo myśleli, że szpieg. Jakie obiekty obronno-militarne mogły się wtedy znajdować w Łazienkach?? Pancerne łabędzie? Atomowe karpie? Kaczki maskujące? Nie ważne...
Grzesiek ma dziewczynę! Ale news!!
I w tym momencie przypominam, że tępe dzidy, niunie i blachary, to nie jest wynalazek XXI wieku i istniały od zawsze. Dziewczyna Grześka - Paulina, okazałą się taką właśnie typiarą lat 80-tych. MASAKRA! Ja po pierwszych 5 minutach rozmowy z nią, miałem zamiar popełnić samobójstwo. Cała paczka stwierdziła, że to jakiś mezalians. Ale Grzesiek miał kasę, a panna nic poza ciałem - no więc po nitce do kłębka. Próbowaliśmy ratować przyjaciela i mówiliśmy mu, żeby to przemyślał. W przypływie nerwów kiedyś Krzysiek mu wypalił : - Grzesiek. Tobie po prostu oczy cipą zarosły!!! Nie odzywali się do siebie przez parę dni.
Dobra przewijamy. Tydzień do wyjazdu. Grzesiek nam oznajmia, że Paulina jedzie z nami. Nikt nawet tego nie komentował. Krzysiek, tylko z ironią wypalił : - Grzesiek. Oj żebyś Ty tego Sylwestra przypadkiem nie pożałował.
Wyjazd. Grzesiek przynajmniej chciał zachować fason więc pojechali oddzielnie i dojechali do nas w południe. Sylwester nawet wypalił, bo dziunia większość czasu siedziała w pokoju. Następnego dnia wiadomo umieralnia więc wszyscy też siedzieli w swoich pokojach i leczyli kaca czym mokrym się dało. Ale już kolejnego obowiązkowe śniadanko a potem spacer. Pogoda piękna. Śniegu kilogramy. Niewielki mrozik. No cudo. A na zewnątrz bajka. Murzasichle cichutkie spokojne. Żadnego wiatru. Nawet chmurki. Tatry jak na dłoni.
Grzesiek oczywiście aparat w dłoń i fotorelacja. Doszliśmy do jakiejś polanki no i oczywiście Grzesiek nas ustawia do wspólnego zdjęcia na tle Tatr. Marudzi. Kadruje. W końcu pstryka kilka.
Krzysiek mówi : - Te Grzesiek. Daj komuś ten aparat i niech ktoś pstryknie zdjęcie Ciebie z nami, bo na starość Ci nikt nie uwierzy, że tu byłeś.
Ktoś kto ma dobry sprzęt i dużo fotografuje wie, że w takim momencie fotografa ogarnia taki syndrom niepewności. Oczywiście nie zrobi z siebie snoba i durnia i da komuś aparat, ale tylko osobie zaufanej i najbliższej. I tak też zrobił Grzesiek. A kto wtedy był dla Grześka najbliższy i zaufany? Odpowiedzcie sobie sami.
Grzesiek pokazał dziuni co i jak i gdzie nacisnąć i jak skadrować. Ustawił się z nami. Dziuńka z 10 metrów od nas. Pstryka jedno zdjęcie. Drugie. Trzecie dla pewności. Mówi: -JUŻ!!! I................... kładzie aparat na śnieg. A właściwie prawie, że rzuca.
Grzesiek z obłędem w oczach wykonał ryk bojowy, wywołując przy tym pewnie kilka lawin w wysokich Tatrach. Dopada aparatu. Łapie za pasek i wyciąga ze śniegu. Oczywiście aparat cały mokry.
- Paulina co ty k...wa zrobiłaś?? Dlaczego mi go nie oddałaś, tylko go rzuciłaś? W ŚNIEG??
- Kiciu! Bo mi łapki zmarzły i chciałam założyć rękawiczki szybko. A przecież nic nie zbiłam. Śnieg jest dzisiaj mięciutki!
To był definitywny koniec romansu Grześka, który zakończył się, zanim się jeszcze na dobre rozwinął.
Także morał tej historii jest taki Panowie. Jeśli kiedyś Wasi koledzy lub przyjaciele zaczną Wam kiedyś mówić, że oczy Wam cipą zarosły, to sprawdźcie to, może faktycznie pora je przetrzeć.
* imiona bohaterów zostały zmienione
W ostatniej klasie szkoły średniej naszą zgraną paczką stwierdziliśmy, że tego ostatniego Sylwestra jako ludziki z jednej klasy spędzimy wspólnie. Oczywiście nie wszyscy. Ale z 15 osób się zebrało. Miało być na bogato i przynajmniej wyjazd na 5 dni. Zaklepaliśmy sobie wcześniej fajną chałupę w Murzasichlach i teraz tylko wystarczyło czekać i jechać.
Do mojej klasy chodził między innymi mój kumpel Grzesiek, z którym znaliśmy się jeszcze z podstawówki. Świetny gość. Dusza towarzystwa. Mądry, oczytany. Taki typ co mógłby w tym czasie mieć każdą babkę z klasy, którą by chciał. Ale Grzesio w tym temacie był oszczędny do tego stopnia, że zaczęliśmy już podejrzewać, że jest z gatunku luziowych.
Grzesiek miał hobby. Wszędzie latał ze swoim Zenitem i pstrykał fotki. Lubił to. I tu istotna część tej opowieści - był synem bardzo znanego polskiego pisarza SF. Znanego nie tylko w kraju. Uwielbiałem do niego wpadać, bo dom był cały w książkach i zawsze mi coś wcisnął żebym sobie przeczytał.
W roku kiedy Grzesiek miał skończyć 18 lat, jego ojciec został zaproszony do Japonii na jakieś sympozjum poświęcone literaturze SF, a zaprosił go wydawca, który zdecydował się na publikacje jego książki. Ojciec wrócił z Japonii i wręczył Grześkowi prezent z okazji 18 urodzin. Wydał chyba na to całą swoją gażę. To był (ręki sobie nie dam uciąć) chyba jakiś Canon z serii t. W każdym bądź razie wtedy wysoka półka. Grześkowi opadła szczęka i oczywiście dostał na punkcie tego aparatu pierdolca. Podejrzewam, że jak by mi dzisiaj ktoś zafundował EOS-a 5D, to też bym dostał na jego punkcie pierdolca. Grzesiek praktycznie się z nim nie rozstawał.
Nadeszła jesień i raptem wpada do mnie kumpel Krzysiek i mówi:
- Stary!! Nie uwierzysz!!! Grzesiek ma dziewczynę!!!
Faktyczni ostatnio coś go rzadko widywałem. Ale myślałem, że lata gdzieś i pstryka. Nawet w Łazienkach, go kiedyś milicja przetrzepała, bo myśleli, że szpieg. Jakie obiekty obronno-militarne mogły się wtedy znajdować w Łazienkach?? Pancerne łabędzie? Atomowe karpie? Kaczki maskujące? Nie ważne...
Grzesiek ma dziewczynę! Ale news!!
I w tym momencie przypominam, że tępe dzidy, niunie i blachary, to nie jest wynalazek XXI wieku i istniały od zawsze. Dziewczyna Grześka - Paulina, okazałą się taką właśnie typiarą lat 80-tych. MASAKRA! Ja po pierwszych 5 minutach rozmowy z nią, miałem zamiar popełnić samobójstwo. Cała paczka stwierdziła, że to jakiś mezalians. Ale Grzesiek miał kasę, a panna nic poza ciałem - no więc po nitce do kłębka. Próbowaliśmy ratować przyjaciela i mówiliśmy mu, żeby to przemyślał. W przypływie nerwów kiedyś Krzysiek mu wypalił : - Grzesiek. Tobie po prostu oczy cipą zarosły!!! Nie odzywali się do siebie przez parę dni.
Dobra przewijamy. Tydzień do wyjazdu. Grzesiek nam oznajmia, że Paulina jedzie z nami. Nikt nawet tego nie komentował. Krzysiek, tylko z ironią wypalił : - Grzesiek. Oj żebyś Ty tego Sylwestra przypadkiem nie pożałował.
Wyjazd. Grzesiek przynajmniej chciał zachować fason więc pojechali oddzielnie i dojechali do nas w południe. Sylwester nawet wypalił, bo dziunia większość czasu siedziała w pokoju. Następnego dnia wiadomo umieralnia więc wszyscy też siedzieli w swoich pokojach i leczyli kaca czym mokrym się dało. Ale już kolejnego obowiązkowe śniadanko a potem spacer. Pogoda piękna. Śniegu kilogramy. Niewielki mrozik. No cudo. A na zewnątrz bajka. Murzasichle cichutkie spokojne. Żadnego wiatru. Nawet chmurki. Tatry jak na dłoni.
Grzesiek oczywiście aparat w dłoń i fotorelacja. Doszliśmy do jakiejś polanki no i oczywiście Grzesiek nas ustawia do wspólnego zdjęcia na tle Tatr. Marudzi. Kadruje. W końcu pstryka kilka.
Krzysiek mówi : - Te Grzesiek. Daj komuś ten aparat i niech ktoś pstryknie zdjęcie Ciebie z nami, bo na starość Ci nikt nie uwierzy, że tu byłeś.
Ktoś kto ma dobry sprzęt i dużo fotografuje wie, że w takim momencie fotografa ogarnia taki syndrom niepewności. Oczywiście nie zrobi z siebie snoba i durnia i da komuś aparat, ale tylko osobie zaufanej i najbliższej. I tak też zrobił Grzesiek. A kto wtedy był dla Grześka najbliższy i zaufany? Odpowiedzcie sobie sami.
Grzesiek pokazał dziuni co i jak i gdzie nacisnąć i jak skadrować. Ustawił się z nami. Dziuńka z 10 metrów od nas. Pstryka jedno zdjęcie. Drugie. Trzecie dla pewności. Mówi: -JUŻ!!! I................... kładzie aparat na śnieg. A właściwie prawie, że rzuca.
Grzesiek z obłędem w oczach wykonał ryk bojowy, wywołując przy tym pewnie kilka lawin w wysokich Tatrach. Dopada aparatu. Łapie za pasek i wyciąga ze śniegu. Oczywiście aparat cały mokry.
- Paulina co ty k...wa zrobiłaś?? Dlaczego mi go nie oddałaś, tylko go rzuciłaś? W ŚNIEG??
- Kiciu! Bo mi łapki zmarzły i chciałam założyć rękawiczki szybko. A przecież nic nie zbiłam. Śnieg jest dzisiaj mięciutki!
To był definitywny koniec romansu Grześka, który zakończył się, zanim się jeszcze na dobre rozwinął.
Także morał tej historii jest taki Panowie. Jeśli kiedyś Wasi koledzy lub przyjaciele zaczną Wam kiedyś mówić, że oczy Wam cipą zarosły, to sprawdźcie to, może faktycznie pora je przetrzeć.
* imiona bohaterów zostały zmienione
Ostatnio edytowany:
2016-04-26 08:45:49
--