Tak w temacie imigracji na zachodniej półkuli... w Europie chyba nie widać tego problemu, macie tam swój.
Jeśli chodzi o południową granicę USA i nielegalną imigrację, to w świadomości społecznej panuje pogląd, że to tabuny Meksykanów ją pokonują. Też, ale nie tylko oni. Obecnie głównie mieszkańcy Ameryki Środkowej, przeważnie z Hondurasu, Gwatemali, Salwadoru. W ich państwach panuje bezprawie, ludzie są mordowani, porywani, gwałceni... ludzie uciekają do lepszego życia. Kierunek - Estados Unidos.
Najpierw pokonują granicę z Meksykiem, przez las równikowy przedostają się do Chiapas. To tam, gdzie niedawno został zamordowany ten Polak na rowerze. W Meksyku wskakują w pociąg - La Bestia.
Nie jest to jakiś jeden pociąg, to ogólna nazwa pociągów towarowych jadących na północ. Do wyboru są trzy trasy.
Jakieś 3300 km do pokonania.
Po drodze ulegają wypadkom, są mordowani, porywani, gwałceni. Organizują się w grupy, żeby było bezpieczniej.
W drastycznych przypadkach wygląda to tak.
fotki z netu
W zeszłym roku Meksyk wyłapał i odesłał 80 000 takich ludzi do domu. Ilu zginęło - dokładnie nie wiadomo, ilu poszło dalej - też nie. Ocenia się, że południową granicę Meksyku pokonuje 400 tys. ludzi rocznie.
Ci, którzy dotarli do granicy, ruszają dalej. Przez pustynię, o której nie mają pojęcia. Pustynię większą niż ich rodzinne kraje.
Co ich czeka po drugiej stronie ?
Sama granica na pustyni jest łatwa do przekroczenia, płotek ledwie sięgający tyłka.
Fotki z amerykańskiej strony, za płotkiem jest Meksyk.
Bliżej miast i miasteczek jest już wyższy.
W miastach jest to już poważny, podwójny metalowy, płot.
Co jakiś czas rozstawione są takie słupy...
...chyba ze wszystkimi rodzajami kamer.
Wracając do pustyni - przy granicy takie tablice ostrzegające to norma.
Ci ludzie, szukający lepszego życia, są często zdesperowani i z tego powodu niebezpieczni. Myśleli, że przekroczą granicę i są w raju. A tu piekło pustyni.
Ten wózek nie wytrzymał...
Na pustyni są takie oazy ratujące życie. Jak już jeden z drugim przelazł nielegalnie przez granicę, to nie znaczy, że ma z pragnienia zdechnąć jak pies.
Sa bardziej wyrafinowane stacje, jednak tutaj pojawia się border patrol. Tutejsza straż graniczna. Czasami jednak nie ma wyjścia - lepsze to niż śmierć.
Zresztą border patrol i tak wyłapuje sporą część. Strażnicy gnają po pustyni przeróżnym sprzętem.
Wspomagani są z powietrza
Mają mobilne stacje monitorujące
Ich "bramki" - coś na kształt przejść granicznych - można spotkać do 100 km w głąb USA. Każdy jest sprawdzany, podejrzany musi się wykazać dokumentami, samochody są obwąchiwane przez psy.
Nie chciałem tutaj oceniać, osądzać, ani szukać rozwiązania - chciałem tylko pokazać.
Mówię tylko o nielegalnych imigrantach; pomijam bandytów, handlarzy ludźmi, bronią, narkotykami - z tymi sprawa jest prosta.
Wracając do nielegalnych - mam mieszane uczucia. Sam jestem imigrantem. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że USA nie może przyjąć wszystkich chętnych, z drugiej...
Widziałem złapanego młodego chłopaka. Siedział zrezygnowany pod krzakiem, w białej koszuli, jeansach i wielkich butach, twarz schował w dłoniach. Wokół niego stało kilku funkcjonariuszy. Było mi go normalnie żal.
To tyle na dzisiaj...
Jeśli chodzi o południową granicę USA i nielegalną imigrację, to w świadomości społecznej panuje pogląd, że to tabuny Meksykanów ją pokonują. Też, ale nie tylko oni. Obecnie głównie mieszkańcy Ameryki Środkowej, przeważnie z Hondurasu, Gwatemali, Salwadoru. W ich państwach panuje bezprawie, ludzie są mordowani, porywani, gwałceni... ludzie uciekają do lepszego życia. Kierunek - Estados Unidos.
Najpierw pokonują granicę z Meksykiem, przez las równikowy przedostają się do Chiapas. To tam, gdzie niedawno został zamordowany ten Polak na rowerze. W Meksyku wskakują w pociąg - La Bestia.
Nie jest to jakiś jeden pociąg, to ogólna nazwa pociągów towarowych jadących na północ. Do wyboru są trzy trasy.
Jakieś 3300 km do pokonania.
Po drodze ulegają wypadkom, są mordowani, porywani, gwałceni. Organizują się w grupy, żeby było bezpieczniej.
W drastycznych przypadkach wygląda to tak.
fotki z netu
W zeszłym roku Meksyk wyłapał i odesłał 80 000 takich ludzi do domu. Ilu zginęło - dokładnie nie wiadomo, ilu poszło dalej - też nie. Ocenia się, że południową granicę Meksyku pokonuje 400 tys. ludzi rocznie.
Ci, którzy dotarli do granicy, ruszają dalej. Przez pustynię, o której nie mają pojęcia. Pustynię większą niż ich rodzinne kraje.
Co ich czeka po drugiej stronie ?
Sama granica na pustyni jest łatwa do przekroczenia, płotek ledwie sięgający tyłka.
Fotki z amerykańskiej strony, za płotkiem jest Meksyk.
Bliżej miast i miasteczek jest już wyższy.
W miastach jest to już poważny, podwójny metalowy, płot.
Co jakiś czas rozstawione są takie słupy...
...chyba ze wszystkimi rodzajami kamer.
Wracając do pustyni - przy granicy takie tablice ostrzegające to norma.
Ci ludzie, szukający lepszego życia, są często zdesperowani i z tego powodu niebezpieczni. Myśleli, że przekroczą granicę i są w raju. A tu piekło pustyni.
Ten wózek nie wytrzymał...
Na pustyni są takie oazy ratujące życie. Jak już jeden z drugim przelazł nielegalnie przez granicę, to nie znaczy, że ma z pragnienia zdechnąć jak pies.
Sa bardziej wyrafinowane stacje, jednak tutaj pojawia się border patrol. Tutejsza straż graniczna. Czasami jednak nie ma wyjścia - lepsze to niż śmierć.
Zresztą border patrol i tak wyłapuje sporą część. Strażnicy gnają po pustyni przeróżnym sprzętem.
Wspomagani są z powietrza
Mają mobilne stacje monitorujące
Ich "bramki" - coś na kształt przejść granicznych - można spotkać do 100 km w głąb USA. Każdy jest sprawdzany, podejrzany musi się wykazać dokumentami, samochody są obwąchiwane przez psy.
Nie chciałem tutaj oceniać, osądzać, ani szukać rozwiązania - chciałem tylko pokazać.
Mówię tylko o nielegalnych imigrantach; pomijam bandytów, handlarzy ludźmi, bronią, narkotykami - z tymi sprawa jest prosta.
Wracając do nielegalnych - mam mieszane uczucia. Sam jestem imigrantem. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że USA nie może przyjąć wszystkich chętnych, z drugiej...
Widziałem złapanego młodego chłopaka. Siedział zrezygnowany pod krzakiem, w białej koszuli, jeansach i wielkich butach, twarz schował w dłoniach. Wokół niego stało kilku funkcjonariuszy. Było mi go normalnie żal.
To tyle na dzisiaj...
--
Booo :)